2014/03/09

2


Wstałam rano, a dokładnie o 6;50. Potrzebowałam trochę czasu aby się podnieść z łóżka bo raczej nie należę do rannych ptaszków, czego nie można powiedzieć o mojej siostrze, potrafi wstać o 5 i przez cały dzień mieć full energii, ciekawe co bierze, chyba poproszę ją o numer do jej dilera. 


Rano nie robię nic specjalnego tylko to co 99% nastolatek, umyłam się, uczesałam o ile można to tak nazwać bo jedynie rozczesałam włosy, lekko się pomalowałam nie nakładam kilogramów tapety w sumie dlatego że jestem leniwa i nie chce mi się siedzieć kilka godzin przez lustrem i robić cudów, wolę dłużej pospać. Potem skoczyłam szybko do pokoju ubrałam się link ( uwielbiam kolor różowy, mam fioła na tym punkcie, wszystkie dodatki mam różowe, co jest troszkę niepokojące) i zeszłam na dół do salonu.


- o dobrze że jesteś, mogę jechać z Wami ? tata musiał rano pojechać na spotkanie i nie ma mnie kto zawieść - zapytała Viki podchodząc do mnie 

- no w sumie możesz, tylko że za 5 minut wychodzę - odpowiedziałam i poszłam do kuchni nalać sobie kawy, bez niej nie umiem funkcjonować rano

- okey, dzięki - odpowiedziała i pobiegła do siebie do pokoju


Wiecie co jest żałosne mam 18 lat a nie mam prawa jazdy, próbowałam zdać 4 razy i się poddałam. Wszyscy moi znajomi już je mają a ja muszę się prosić, aby gdzieś pojechać, albo jeździć komunikacją miejską, ale co tam, taki los sieroty. Po prostu nie jestem do tego stworzona.


O 7:40 przed moim domem czekała już Ivy z Pixi, od razu wpakowała się na tylnie siedzenie razem z Viki, ale dziewczyny nawet nic nie powiedziały. Wiedziałam że tak będzie, bo moja siostra chodzi z nami do szkoły to co im za różnica, w sumie mam w miarę dobry kontakt z nią więc moje przyjaciółki nic do niej nie mają. 

Gdy dojechałyśmy Viki pożegnała się z nami i poszła do swoich przyjaciół a ja zaczęłam opowiadać dziewczyną o odwołanej karze na czas wyjazdu do Australii i o całym wyjeździe. Ivy cieszyła się chyba bardziej niż ja, a Pixi zaczęła się śmiać że głupi ma farta. Chyba rzeczywiście coś w tym musi być. Długo nie mogłyśmy gadać bo zaraz rozpoczynały się lekcje.

Pierwszą miałam algebre z Micki, uwielbiam z nią siedzieć, jest bardzo inteligentna jeżeli chodzi o szkole sprawy, nie to co ja. Zdaje z roku na rok bo mam farta, nie powiem są przedmioty z którym jestem całkiem niezła, ale jest ich znacznie mniej niż tych z, których jestem fatalna.
Potem miałam angielski, który akurat lubię, historie oraz biologie, te przedmioty akurat mi nie przeszkadzają są całkiem spoko. Następnie czekała mnie długa przerwa, jak zwykle ostatnia wyszłam z klasy i pod stołówką czekały już na mnie dziewczyny ze swoimi chłopakami, oprócz Micki bo akurat ona ma mnie.

- no nareszcie, ile można był czekać - westchnęła Ivy
- oj przestań, jeszcze się nie przyzwyczaiłaś ? - zapytałam i nie czekając na odpowiedz, weszłam do stołówki i zajęłam nasze standardowe miejsca. Zaraz za mną do stolika przyszła Pixi i Ivy natomiast Micki, JJ i Max poszli po jedzenie.

- co robicie po szkole ? - zapytała po chwili Pixi

- nie mam żadnych planów - odpowiedziała Ivy

- spotykam się z Louisem, ma mi coś ważnego do powiedzenia - szepnęłam bo nie chciałam by usłyszała to Micki, która właśnie do nas podchodziła z swoją i moją tacką jedzenia. Micki nie przepada za Louisem, co jest przykre bo oboje są moimi przyjaciółmi.

- smacznego - powiedzieli chłopcy i podali dziewczyną również tacki z jedzeniem

Wszyscy byliśmy pochłonięci jedzeniem, co jakiś czas dziewczyny się odzywały a chłopcy rzucali się jedzeniem, za to ja zastanawiałam się co chce powiedzieć mi Louis. Gdy ze mną rozmawiał był bardzo zdenerwowany. Jest on moim przyjacielem od przedszkola , zawsze mogłam liczyć na niego i jego wsparcie. Jestem bardzo pyskata co przyczyniło mi wiele problemów wtedy wkraczał Louis, który zawsze mnie bronił przed osobami, które chciały się na mnie odegrać za moją bezczelność.

Po lanczu znów wróciłam na nudne lekcje, które już nie były takie fajne. Zostały mi nauki polityczne, fizyka i wf, którego nienawidzę. Myślałam o przyjacielu dlatego jakoś szybko mi ten czas minął. Równo o 14;30 zadzwonił dzwonek i opuściłam mury szkoły, pod nią czekał już na mnie Louis. Był oparty o maskę samochodu i muszę przyznać że wyglądał dość seksownie. Wiele lasek z mojej szkoły śliniło się na jego wygląd i zabijały mnie wzrokiem za to że zadawałam się z nim, lecz ja miałam to w dupie.

- heej - krzyknęłam by zwrócić jego uwagę, bo aktualnie obczajał tyłek jakiejś laski

- siemano - powiedział oschle

- co się stało ? - zapytałam z poważną miną, zatrzymując się przed samochodem

- po prostu wsiadaj - podniósł głos i otworzył mi drzwi, bez namysł zrobiłam co mi kazał

- możesz powiedzieć o co Ci chodzi ? - ponownie kontynuowałam temat, gdy wsiedliśmy do auta

- rozmawiałem z Danielem - odezwał się po dłuższym czasie a ja już wiedziałam o co chodzi

- CO!? - krzyknęłam

- czyli już wiesz o co chodzi, dlaczego jesteś taką suką, on traktuje Cię na poważnie i bardzo kocha, a Ty jeździsz sobie do tego gnojka Justina, zachowujesz się jak dziwka - również krzyknął

- uważaj na słowa - obniżyłam ton głosu

- to ciekawe jak inaczej mam nazwać to że bzykasz się z nim za kasę i ciuchy, bo jak dla mnie to sprzedawanie się co robią dziwki - warknął i skręcił w boczną uliczkę

- no nie Twoja sprawa - spojrzałam na niego i zobaczyłam ogromną złość

- moja bo zależy mi na Tobie a to co robisz jest złe,Ty stałaś się zła - zatrzymał auto

- to co mam Twoim zdaniem zrobić. Co mam zrobić gdy zależy mi na jednym i drugim i żadnego nie chce stracić ani skrzywdzić - spuściłam głowę, w sumie on ma trochę racji. Może i zachowuje się jak dziwka

- trzeba było myśleć zanim zaczęłaś kręcić z jednym i drugim, Alexis musisz coś zrobić bo tak nie może być. Oboje dobrze wiemy że żadnego nie kochasz a ranisz swoim zachowaniem i ich i siebie - złapał mnie za dłoń i próbował złapać ze mną kontakt wzrokowy co utrudniała mu moja spuszczona głowa

- to co mam zrobić ? - spytałam spoglądając na niego

- pojedz do niego i porozmawiaj z nim szczerze, jesteś mu winna wyjaśnienia

- teraz nie mogę - westchnęłam - w weekend jadę do Sydney, Viki wygrała bilety i zabiera mnie ze sobą, a po za tym mam "kare" - mruknęłam bardziej do siebie

- dobrze, w takim razie nie długo jest przerwa świąteczna więc pogadam z Twoimi rodzicami i zabiorę Cię do Londynu pasuje ? - zapytał i ścisnął moja dłoń

- niech Ci będzie, jak z nimi się dogadasz to jadę - odpowiedziałam i pierwszy raz od wyjścia ze szkoły uśmiechnęłam się

- super, w takim razie teraz zabieram Cię do domu i wyjaśnię rodzicom dlaczego nie wróciłam do domu zaraz po szkole - również się uśmiechnął i odpalił auto


Reszta drogi minęła spokojnie i w ciszy. Gdy dojechaliśmy przed domem czekali już na mnie rodzice, widocznie z daleka musieli słyszeć auto Louis, który wysiadł szybko i wcisnął jakiś kit moim rodzicom że byłam mu bardzo potrzebna bla bla bla. Odpuścili mi i od razu poszłam do siebie do pokoju, gdzie nie wychodziłam do kolacji, potem naturalnie musiałam odbyć z rodzicami poważną rozmowę

- nie podoba nam się Twoje zachowanie Alexis - rozpoczęła rozmowę mama

- rozumiem i przyjmuje to do wiadomości - kiwnęłam głową

- Ty nie masz przyjąć tego do wiadomości a to zmienić - wtrącił się tata

- a co konkretnie Wam przeszkadza ?  - zapytałam odstawiając talerz z jedzeniem

- masa rzeczy, zaczynając od tego że wyjeżdżasz gdzie Ci się podoba bez naszej zgody, to że nie stosujesz się do kary, nie wspominając o Twoich ocenach, które przyszły dzisiaj rano - ojciec podniósł na mnie głos i wręczył mi kartkę


  • Algebra -   D-
  • Fizyka -    C
  • Biologia -   C
  • Angielski -   B
  • Historia -   B 
  • Nauki polityczne -   C
  • Psychologia -  B
  • Teoria Muzyki -  A
  • WF-  D-

- po pierwsze wyjeżdżam gdyż przypominam Wam że mam 18 lat i jako osoba pełnoletnie mogę sama podejmować decyzje dotyczące mojego życia, po drugie przecież Louis wszystko Wam wyjaśnił, a po trzecie moje oceny są spoko, ja jestem z nim zadowolona, nigdy nie byłam inteligentna i nie miałam nie wiadomo jak dobrych ocen - przewróciłam teatralnie oczami

- posłuchaj do półki mieszkasz z nami masz trzymać się naszych zasad - ojciec uderzył dłońmi o stół

- a co do ocen, chcesz mi powiedzieć że D z wf i algebry odpowiada Ci ? - zapytała mama podnosząc się z miejsca

- w sumie tak, lepsze D niż gdyby było F - roześmiałam się

- jesteś bezczelną gówniarą, zejdź mi z oczu i wypierdalaj do siebie do pokoju - ojciec podniósł się z miejsca i ręką wskazał mi drzwi

- wiesz Twoje gany, jaki ojciec taka córka, podobno jestem całą Tobą gdy byłeś młody - powiedziałam przechodząc koło niego i patrząc mu w oczy.


Weszłam po schodach i usiadłam na nich by podsłuchać rozmowę rodziców, zawsze gdy się z nimi pokłócę to oni obrabiają mi dupę, właśni rodzice. 


- i co my z nią zrobimy ? - zapytała spokojnym głosem matka

- nie wiem, ale jej zachowanie mnie niepokoi, od dawna nie było aż tak źle. Zawsze była zołzowata, ale teraz to już przesada, a jej oceny. Ona musi to poprawić bo inaczej wywalą ją z grupy pływackiej, żeby dziewczyna, która jest w drużynie miała D z wf, nie wiem co siedzi jej w głowie - szepnął ojciec, tak abym nie słyszała. No w sumie to trochę dziwnie wiem, kocham pływać, w sumie robię to bo rodzice mi karzą to ich chore ambicje, lecz nie ważę. Aby utrzymać się w drużynie muszę poprawić oceny do przynajmniej C co będzie dość trudne.

- może to jest przejściowe, poczekajmy, jest ostatnio zestresowana w końcu to ostatnia klasa, niedługo kończy się szkoła a ona musi wybrać studia. Darujmy jej teraz i niech jedzie z Viki a jak wróci i nic się nie zmieni to wtedy wkroczymy - odezwała się po dłuższej chwili mama i obieła ojca

- masz racje - szepnął ojciec, a ja weszłam do swojego pokoju


Mam tego dość skoro jestem takim ciężarem dla rodziców to może po prostu powinnam im ulżyć i po prostu odejść, ha ciekawe gdzie. Jejku jak się ciesze że mogę wyjechać z Viki, odpocznę sobie a gdy wrócę to przysięgam wezmę się za siebie, odpuszczę chłopaków , wezmę się na naukę i zdam te diabelskie prawo jazdy.


--------------------
Tutaj już więcej się dzieje i jest więcej ciekawostek z życia Alexis
Każdy komentarz mile widziany :D

2014/03/02

1.



- dobra opowiadaj jak było u Justina i co dostałaś złociutka - zapytała pobudzona Ivy siadając w parku na naszej ulubionej ławce

- przestań - uspokoiłam ją, opierając się ręką na ławce

- oj już nie bądź taka skromna - ponownie próbowała coś wyciągnąć

- jak nie chce mówić to niech nie mówi - wtrąciła się Pixi, siadając pomiędzy mną a Ivy

- dobra niech stracę - roześmiałam się i wyciągnęłam z torebki śliczny złoty naszyjnik

- ja pierdole jakie cudo - Ivy rzuciła się na mnie z łapami zabierając mi naszyjnik

- Twoje słownictwo mnie zabija - dodałam

- oj jebać to, cudowny, śliczny a co najważniejsze drogi - pisnęła Ivy

- muszę przyznać tej prostaczce że rzeczywiście naszyjnik jest zacny - powiedziała Pixi, na co ja spojrzałam się na nią miną WTF i wszystkie parsknęłyśmy śmiechem

- też bym chciała aby JJ pokazywał mi miłość za pomocą złotego naszyjniku - odparła Ivy

- Ty się ciesz że chociaż do kina Cię zabiera, Max chce siedzieć cały czas w domu i oglądać telewizje, taki z niego romantyk, na 3 rocznice kupił mi cole rozumiesz to ? - warknęła Pixi

- hahahahaha jesteście głupie - nie mogłam pohamować śmiechu

- dobra nie ważne już, a co robiliście ? - powiedziały równo

- nic znaczącego, Justin znowu był zajęty, miał jakiś wyjątkowo ważny wyścig. Było tam podobno za bardzo niebezpiecznie jak dla mnie, więc musiałam zostać w domu i oglądałam jakieś stare nudne filmy. Wrócił w nocy i był bardzo zmęczony, więc poszliśmy od razu spać. Następnego dnia w ramach przeprosin zabrał mnie do jakieś wyjątkowo drogiej restauracji i potem na zakupy, wieczorem poszliśmy na kolacje do jego matki, było bardzo miło to taka sympatyczna  i ciepła kobieta. Wróciliśmy koło 23 no i ten.....no wiecie co było dalej, a rano po śniadaniu odwiózł mnie na lotnisko tyle - wzruszyłam ramionami 

- wiedziałam że będzie ostry sex - krzyknęła głośno Ivy, poruszając śmiesznie brwiami

- przestań, ludzie się gapią - zaczerwieniłam się

- to przecież naturalne że ludzie uprawiają sex... - dodała, chciała coś jeszcze powiedzieć, ale Pixi zatkała jej buzie, za co jej podziękowałam i wysłałam buziaczka w powietrzu

- ej a co powiedzieli Twoi rodzice na to że wyjechałaś bez poinformowania ich o tym ? - zapytała

- no nie było kolorowo - skrzywiłam się - mam szlaban na tydzień - dodałam

- to co Ty tutaj robisz ? - odparła

- siedzę z Wami, spoko, rodzice wrócą do domu po 22, więc mam jeszcze czas żeby wrócić - roześmiałam się 



Nie siedziałyśmy długo bo zaczęło się ściemniać, więc każda z nas wróciła do siebie, co mi nie za bardzo odpowiadało. Nie lubiłam tych momentów, gdy musiałam wracać do pustego domu, czułam się tedy taka osamotniona, w takich momentach usprawiedliwiam się dlaczego potrzebowałam uwagi dwóch chłopaków. 

Jeden i drugi jest cudowny, mają coś w sobie co sprawia że uwielbiam ich obu. Justin pomijając że bywa chamski i oschły była kochany i słodki, tylko szkoda że bardzo rzadko, ale zawsze coś.
Daniel bywa ćpunem (dosłownie) ale bywa opiekuńczy i zabawny, tylko znowu to samo, bardzo rzadko. 

Chciałabym poznać chłopaka, który posiadałby te dobre cechy zarówno Justina jak i Daniela to byłby mój ideał, szkoda że taki chyba nie istnieje.




Gdy wróciłam była 21;53, czyli idealnie udało mi się wrócić przed powrotem rodziców, od razu pokierowałam się swojego pokoju i przebrałam się w jakieś stare rzeczy w jakich chodzę po domu, aby moi rodzice niczego nie podejrzewali. Potem położyłam się na łóżku, włączyłam lampkę nocną i zaczęłam czytać książkę. Szczerze mówiąc jakoś wole czytać książki niż siedzieć w internecie. Wiem trochę dziwne jak na 21 wiek, ale taka już jestem.

 Z wszystkich portali społecznościowych mam konto tylko na facebooku i twitterze, ale to drugie się nie liczy bo nie mam tam mojego imienia i nazwiska, pisze tam bzdury, ale nie chodzi nawet o to, głównie założyłam tam konto po to by spamować do mojego kochanego Justina Biebera hahahaha szalona ja jestem Belieber. Jedyna osoba która mnie obserwuje z realu to moja siostra która jest...a no nie wiem ale kocha Codiego Simpsona.



- Al mogę wejść - usłyszałam za drzwiami głos mojej młodszej siostry, tylko ona mnie tak nazywa

- no jasne, wchodź - odpowiedziałam odkładając książkę na szafkę nocną

- możemy pogadać ? - zapytała zamykając drzwi i siadając na łóżku

- oczywiście że tak, o co chodzi ? - odpowiedziałam, poprawiając się do pozycji siedzącej

- no więc wygrałam konkurs i mam dwa bilety lotnicze i pakiet na tydzień do Sydney, ale rodzice nie puszczą mnie samej, więc polecisz ze mną ? - zapytała uśmiechając się promiennie  

- a gdzie to jest ? - zapytałam robiąc minę myślącej 

- co Ty masz z geografii ? - zapytała robiąc poważną minę

- nie mądrzyj się tylko odpowiedz - mruknęłam 

- w Australii - odpowiedziała znowu się śmiejąc

- serio ? no pewnie, jasne, nie ma sprawy, czuje się zaszczycona - pisnęłam i rzuciłam się jej na szyje

- ciesze się, a i rodzice z tego powodu że sami nie mogą ze mną pojechać odwołali Ci kare do powrotu z Australii - odpowiedziała i wtuliła się we mnie

- kocham Cię siostrzyczko, mam tylko jeszcze jedno pytanie - odsunęłam się od niej 

- okey, co tam ? - zapytała

-  w jakim konkursie brałaś udział ? - byłam bardzo ciekawa

- a nic takiego, w jakimś radiowym, jutro jadę odebrać bilety i w następny poniedziałek wylatujemy - pisnęła podekscytowana i wyszła z pokoju

- JEAH BITCHES - wrzasnęłam ze szczęścia i napisałam do przyjaciółek

DO: Pixi, Micki, Ivy
TREŚĆ : Laska muszę Ci jutro coś powiedzieć, wygrałam życie ♥



Po takiej cudownej informacji poszłam się umyć i przebrać w piżamę. Pochodzę tydzień a dokładnie 5 dni do szkoły i Australia extra, tutaj jest 0 stopni a tam ponad 20 jaram się.

Kocham swoje życie. Dochodzę to wniosku że nie trzeba mieć najnowszego iphona, samych urządzeń apple , drogich ciuchów, i co tygodniowych imprez aby być szczęśliwą osobą. 

Tak nie mam żadnej z tych rzeczy serio. Zamiast iphona mam samsunga i wszystkie te dizajnerskie urządzenia apple zastępuje mi właśnie firma samsung lub inna tego rodzaju, co do ciuchów nie kupuje oryginalnych skarpetek, staników i majtek tylko w normalnych sklepach a z victoria's secret mam tylko z 2,3 pary bielizny, i tylko dlatego że kupił mi ją Justin. Jedyne czym mogę się pochwalić to buty, kocham je. Uwielbiam firme, vans, nike, puma,  converse są dla mnie jak dzieci, ale to jedyne takie rzeczy. Nie należę do osób, które muszę mieć masę drogich rzeczy aby być "fajna" czy "popularna".



Położyłam się do łóżka i zaczęłam snuć wymyśloną historie z Bieberem, że będziemy mieć tróję wspaniały dzieci, że on będzie mnie kochał, fani zaakceptują mój związek z nim i że w ogóle będzie tak kolorowo i radośnie. Wszystko było tak pięknie że aż usnęłam




--------------------
No to mamy pierwszy rozdział
Mam nadzieje że Wam się spodoba
Proszę o szczere komentarze, dawno nie pisałam, więc jak coś jest źle to proszę o on info
Następny rozdział, będzie dłuższy
Buziaczki